~Louis~
Chodziłem ulicami Londynu już od ponad dwóch godzin. Po co? Sam nie wiem.
Wrześniowe słońce lekko przygrzewało, lecz to wcale nie sprawiało uczucia ciepła. Niebo przesłoniły szer chmury, które wtargnęły bez pozwolenia.
Nagle poczułem jak coś kapie mi na czubek nosa. Spojrzałem na swój nos, zatrzymując się, i zobaczyłem kropelkę wody. Zaczynało padać.
Narzuciłem kaptur na głowę i szybkim krokiem również ruszyłem przed siebie.
Wtedy w oddali zobaczyłem zielony, podświetlany napis " Croissant". Przyspieszyłem kroku i po chwili stałem przed oszklonymi drzwiami jakiegoś budynku. Przez szybę ujrzałem przytulne wnętrze : kilka drewnianych stoliczków z krzesłami, ladę z kasą i ' wystawę', na której było różnych rodzajów ciast.
Zdałem sprawę, że stoję przed kawiarnią.
Złapałem za klamkę, lecz coś, a raczej ktoś, zwrócił moją uwagę.
Wyłonił się zza lady. Rękawy jego koszuli były podwinięte do łokci, a czarny krawat wisiał niedbale na szyi.
Szedł powolnym krokiem w stronę jednego ze stoliczków trzymając w ręku tacę z dwoma filiżankami.
Jego twarz - bo to ona najbardziej mnie zainteresowała - były jak z marmuru. Delikatne rysy twarzy, zadarty nos, duże szmaragdowe oczy, które zdołałem ujrzeć mimo dużej od siebie odległości. Malinowe usta, rumiane policzki, a na głowie - burzę brązowych loków, które gdy stawiał na stoliku filiżanki, zakryły mu oczy.
Gdzieś go już spotkałem... Takiej twarzy się nie zapomina, a przynajmniej ja nie mógłbym zapomnieć.
Nacisnąłem klamkę szklanych drzwi i uraczyłem pomieszczenie swoją obecnością.
Podczas przekraczania progu, owionął mnie ciepły wiatr. Ogólnie w tej całej kawiarence było ciepło.
Zdjąłem kurtkę, powiesiłem ją na wieszaku i usiadłem przy stoliczku, z którego można było podziwiać Central Park.
Wtedy do mnie podszedł. W ręku trzymał MENU, a na twarzy miał wymalowany serdeczny uśmiech...
~Harry~
Szedłem właśnie do kolejnego klienta trzymając w ręce MENU.
Gdy byłem wystarczająco blisko dopiero wtedy zauważyłem jaki jest...
Ah, czy wspominałem już, że jestem gejem? Nie, znając życie to nie. A więc... Wiem, że nie zaczyna się zdania od ' A więc' proszę nie czepiajcie się.
Dopiero gdy byłem wystarczająco blisko zauważyłem jaki jest przystojny. Delikatne, a zarazem mocne rysy twarzy, wydatne kości policzkowe, truskawkowe usta i oczy. Właśnie, oczy... Niebieskie, a jednocześnie zielone. Piękne...
Dobra już wracam na Ziemię.
- Dzień dobry. Co podać? - wyrecytowałem formułkę, którą powtarzam co najmniej sto razy na dzień.
Podałem mu spis wszystkich potraw jakie są dostępne w kawiarni, wyjąłem z kieszeni notesik i chwyciłem w rękę długopis. Przyłożyłem go do białej kartki, czekając, aż w końcu coś powie.
Tak naprawdę, to ja go chyba kiedyś już widziałem. Chwilę pogłówkowałem, aż w końcu sobie przypomniałem:
- Chyba Cię kiedyś już spotkałem..? Czy ty przypadkiem nie mieszkasz na Wall Street? - zapytałem z nadzieją, wpatrując się w jego twarz.
Spojrzał na mnie, na Menu i po chwili odrzekł:
- Tak, mieszkam na Wall Street. Mi też się wydawało, że też Cię kiedyś spotkałem. Zawsze ok. 14:00 przechodzisz koło mojego okna, bo mieszkam na parterze.
Uśmiechnąłem się.
- Wtedy kończę szkołę. - odpowiedziałem, ciągle się uśmiechając.
- A tak w ogóle to poproszę Cappuccino i kawałek szarlotki. - powiedział. Uśmiechnął się i ' oddał' mi kartę...
___________________________________________________
Taki prolog na początek :D Mam nadzieję, że jak na prolog to się podoba? Jestem zadowolona, bo myślałam, że to wyjdzie takie przymulone i wgl, a jakoś jest.
Gdybyście mieli pytania daję swojego twitter' a : @wiktorynka2000
Vicki Styles xoxo
Eh, okej, bo widze, że nikt tu jeszcze nic nie napisał. Cóż, całe szczęście. Wiesz na początku czytałam opis i... nie różni sie za bardzo od mojego na the-perfect-melody.blogspot.con, nie uważasz ? Ogólnie prolog bardzo przypomina mój. Wiem, że trudno jest być oryginalnym, szczególnie, że ostatnio powstało bardzo dużo opowiadań, ale... Możesz to usunąć ? Wiesz, to bardzo przykre kiedy czytasz na innym blogu coś co właściwie należy do ciebie. Już raz jedna dziewczyna mnie skopiowała, więc prosze nie poszerzaj tego grona.
OdpowiedzUsuńCześć.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że Curly ma rację. Po pierwsze po, co czytać coś co już istnieje, a po drugie: kreatywność! Wyobraź sobie, że dziewczyna siedziała nad tym bardzo długo, dobierała wszystko, poprawiała, dopinała na ostatni guzik, aby tylko było dobrze i aby ludzie ją docenili, a Ty tak po prostu tworzysz "plagiat".
kiedy przeczytałam Twój opis musiałam odejść od biurka, żeby odetchnąć. Mogłaś przynajmniej zmienić jego treść, tak samo jak prolog. Będziesz poić się Leną (o ile dobrze pamiętam:))? Proszę Cię, daruj sobie. Nie mogę nawet powiedzieć w tej chwili, że dobrze piszesz, bo kradzież nie jest niczym trudnym.
Zabierz się za swoje własne opowiadanie, a to najlepiej usuń i zostaw w spokoju na zawsze.